29 października 2016

Od Mahiru CD Costina

Obudziłem się rano, a w zasadzie to w okolicach ósmej. Wkrótce długi weekend i tak dalej. Wstałem z lekkim trudem z łóżka i zawlokłem się do toalety. Mam sporo rzeczy do roboty, pomyślałem. Muszę uszyć kostiumy i tak dalej. Odetchnąłem i zerknąłem w lustro. Włosy miałem, jak zwykle z resztą, ułożone tak, jakby ktoś po nich przejechał walcem i spryskał klejem. A wracając do tematu moich obowiązków... Materiały miałem zabezpieczone, czyli pozostaje wszystko pozszywać według projektu. Nie tak źle.
Wyszedłem z łazienki i zerknąłem na łóżko Costina. Niepościelone, ale tego pedzia nigdzie nie było. Pewnie wstał wcześniej. Przebrałem się w świeżą, czarną bluzę i pobiegłem do auli, w której czekały na mnie projekty do szycia. Na szczęście, nie tylko ja rzuciłem się na robotę z szyciem, więc miałem uszyć tylko parę pierdół. Przypadł mi strój pokojówki, rzekomo zamówiony przez jakiegoś ziomka.
-Pewnie dla dziewczyny-burknąłem pod nosem, wziąłem potrzebne materiały, maszynę do szycia i zabrałem się za pracę. Zacząłem od rękawków, potem dekolt, boki i dół. Szycie dość łatwo mi poszło, bo ubranie było dwukolorowe. W projekcie było podkreślone, żeby dekolt był w miarę głęboki i żeby spódniczka była krótka, ale zarazem luźna. Zboczone wymagania, uznałem.
Kiedy po kilku godzinach skończyłem, złożyłem trochę krzywą sukienkę w prostokąt i poszedłem do Przewodniczącej, aby powiedziała mi, co dalej.
-Ah, musisz sprawdzić na liście, dla kogo to ma być i mu to zanieść. Dobra robota, dziękuję-powiedziała, podając mi kartkę. Przeczytałem listę i zamarłem. "Strój pokojówki - Mahiru Shirota". Sprawdziłem jeszcze raz. Jak wół napisane, że to dla mnie.
-Hmm, przewodnicząca Kanade, chyba zaszła pomyłka-zgłosiłem.
-Hę? Gdzie?-Zapytała, zerkając na listę.
-No bo... Tu jest napisane, że strój pokojówki ma być dla mnie-tutaj zaśmiałem się sztucznie-ale to przecież niemożliwe, jestem chłopakiem, a poza tym... Nie zgłaszałem, że będę coś takiego nosił. To pewnie jakaś dziewczyna z podobnym nazwiskiem.
-Nieee, tak jest odpowiednio. Już parę dni temu ktoś Cię zgłosił z tym strojem-stwierdziła. Wtedy wszystko zrozumiałem.
-Dziękuję i przepraszam. Zaraz wracam.
Wyleciałem z auli i dostrzegłem Costina. Podskoczyłem w jego stronę, złapałem go za kołnierz i warknąłem:
-To ty to odwaliłeś, palancie?
-Czyli zadziałało?!-Ucieszył się.
-Tak, jesteś z siebie zadowolony?-Krzyknąłem.
-Nie wierzę, że to przyjęli. To miało być dla beki-objaśnił.
-Czy wyglądam, jakbym cisnął bekę?-Zapytałem retorycznie.
-Niezbyt. Ale w sumie to jak już to uszyłeś, to możesz założyć, no nie?-Zaproponował.
-Chyba oszalałeś-złapałem się za czoło.
-Nie umiesz się bawić-stwierdził-to oznacza, że jesteś wstrętnym kujonem, który nie ma poczucia humoru, skończy swój żywot w samotności, grając w Lol'a na starym laptopie, obżerając się chipsami i słuchając swojej lamerskiej, hetero-muzyki.
-Hollywood Undead to nie jest lamerska hetero-muzyka! To mój ulubiony zespół!-Odparłem, gestykulując ze złością.
-Uwierzę Ci, jeśli to założysz-wskazał na strój.
-Jeny, niech będzie!-Wycedziłem przez zęby-założę to, ale tylko po to, żeby chronić honoru Danny'ego*. ŚMIERĆ DEUCOWI!*

--------------
*Danny - jeden z członków Hollywood Undead. Mój osobisty ulubieniec, tuż obok Charlie Scene'a.
*Deuce - były członek Hollywood Undead. Po odejściu z zespołu, napisał piosenkę, w której ostro dissował członków kapeli, szczególnie J-Doga i Danny'ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz